Pechową 13 czas zacząć ! ^.^
#Paczadła Diany#
"Jak byś nas urodziła to wcześniej musiałby być dziki Sex Time z Liam'em" I po co mi to było? A no tak przecież nie odpuszczę sobie okazji by dokuczyć Kamili. Ahh ta moja natura. Jednak znów zadam sobie pytanie: I po co mi to było? Teraz siedzę z Niallem na jakimś pomoście nad jeziorem. Właściwie to nawet nie mogę się ruszyć, bo blondyn mnie ciągle przytula... Chociaż jest to fajne, że możemy być teraz sami. Jednak ja jestem tu jakby za karę...
-Pięknie tu prawda?- zapytał mnie mój słodki Irlandczyk.
-Prawda. Właściwie kiedy znalazłeś to miejsce?
-Liam mi pokazał-odpowiedział na moje pytanie. Poczułam wibracje kieszeni, które wywołał mój telefon. Odczytałam wiadomość, która była od Kamili.
-Choć idziemy-powiedziałam, wstając Horana.
-Ale gdzie? Już ci się ze mną nudzi? Kamila kazała cię gdzieś zabrać myślałem, że ci się tu podoba...-powiedział , a ja zaśmiałam się pod nosem.
-Jak mogłabym się z tobą nudzić, co? Idziemy po jakieś jedzeni i picie-kiedy to powiedziałam, zaświeciły mu się oczy.-Za dwie godziny gra Real Madryt z Barceloną, więc trzeba się spieszyć.
-Na pewno wygra Barcelona, zwłaszcza, że gra Neymar i Messi.-uśmiechnął się i pocałował mnie w policzek.
-Ta na pewno-odparłam z ironią-100% że Barca przegra z Realem zwłaszcza, że gra tam najlepszy bramkarz świata Casillas i najlepszy napastnik świata Ronaldo-odpowiedział i przytuliłam się do Nialla z uśmiechem.
-Czyli mamy podzielne zdania na ten temat. Ale nie będę się z tobą kłócił, bo i tak Barcelona wygra.
-Ha ha ha dobry kawał. Dawno się tak nie uśmiałam jak teraz. Ale naprawdę nie kłóćmy się o to kto wygra, zgoda?
-Zgoda. Aaaa co dokładnie mamy kupić?
-Jedzenie kochany. I jakiś alkohol i soki-odparłam, kiedy już szliśmy.
-Pierwszy raz przyznam, że nie chcę iść po jedzenie. Daleko jeszcze? Ile będziemy szli?-zapytał już zmęczony.
-Jak nie będziesz marudził to w 20 minut- odpowiedziałam na co jęknął- Nie martw się zrobimy zakupy zamówimy taksówkę albo Harry po nas przyjedzie...
Przeszliśmy tą "długą" drogę z pojękiwaniami Horana. Weszliśmy do pierwszego lepszego marketu, którym była Asda. Kupiliśmy to co było trzeba i po 15 minutach wyszliśmy z marketu. Po chwili rozległa się piosenka Imagine Dragons Demons co wróżyło rozmowę. Odebrałam. Dzwonił Harry.
#Rozmowa telefoniczna#
-..........
-Pod sklepem.
-..........
-Pod... Asdą
-..........
-Okey, czekamy.
#Koniec rozmowy#
-Kto dzwonił?- zapytał mnie blondyn.
-Harry będzie za 2 minuty.-odparłam i kopnęłam kamyk przed sobą.
-To dobrze- przyciągnął mnie bliżej siebie i złożył na moich wargach długi pocałunek.
-Ekhem- odchrząknął za nami Hazza.- Później będziecie się miziać. Teraz pakować się do auta.
Po 5 minutach byliśmy już u nas w domku.
-Co kupiliście?-Kamila zapytała nas na wstępie.
-Miło cię widzieć Kami. Zgadzam się z tobą mamy dziś śliczną pogodę. Wracając do twojego pytania. Kupiliśmy trzy butelki wina, żelki, popcorn i parę butelek tymbarka. Więc dawać 7 kieliszków i 1 szklankę!-krzyknęłam i podałam zakupy pannie Kowalskiej.
-Ej! Przecież mogę pić. To nie fair!-moją przyjaciółka zrobiła oburzoną minę.
-Ty pijesz ja nie. Idę się umyć. Tobie też to radzę Niall.-powiedziałam i ruszyłam na górę.
-Ale gdzie oglądamy?-Kamila zdążyła mnie jeszcze zapytać zanim weszłam do swojego tymczasowego pokoju.
-U nas!-odkrzyknęłam.
Zgarnęłam strój z Realu Madryt
I weszłam pod prysznic. Po 30 minutach byłam umyta i ubrana. Włosy zaplotłam w warkocza i zeszłam na dół do reszty. Usadowiłam się na fotelu i czekałam na mecz, który zaczyna się za 15 minut.
-Wy zawsze tak oglądacie mecze?-Lou spojrzał na mnie i przyjaciółki ubrane w stroje Barcelony.
strój Kamili:
strój Oli:
-Tak, a co? Ze znajomymi na mecz dzielimy się na "obozy", więc to to norma-odparła Ola i usiadła na kanapie pomiędzy Zaynem, a swoją siostrą.
-Dziś też tak zrobimy. Kto za Realem do Didi, a kto za Barceloną do nas-ogłosiła Kamila.
-Jestem za Realem-przybiłam piątkę z Lou.
-Też- zakomunikował Liam.
-I ty przeciwko nam?- zapytała Kamila.
-Przeszedł na ciemną stronę mocy do dobrej matki wszystkich patafianów.
-Po prostu wolę Real- powiedział Liam i usiadł na skraju kanapy.
-Tak jak ja- ogłosił Harry.
-Reszta za Barcą tak?- zapytałam Zayna na co skinął głową- No to mam najlepszą ekipę na świecie!- krzyknęłam i wyrzuciłam ręce w górę. Niall wystawił do mnie język, podobnie jak Kamila i Ola. To są prawdziwe dzieci.
-Dobra zaczyna sięęęęę...- oznajmiły siostry Kowalskie i wszyscy umilkli.
Przez pierwszą połowę meczu nic się nie działo prócz tego, że Tomo trochę się upił i zasnął na kolanach śpiącego loczka. Pod koniec sfaulowali Ramosa w polu karnym. Dzięki temu Real miał karnego. Gola strzelił Ronaldo. Oczywiście nie obyło się bez komentarzy moich przyjaciółek typu "to nie fair" albo "każdy potrafi strzelić karnego". Niestety w ostatniej minucie Fabregas zdobył bramkę dla Barcelony. Kiedy to się stało, zaczęły rzucać we mnie popcornem, a Kamila rzuciła we mnie jeszcze poduszką i pustym kartonem po Tymbarku (a z tym popcornem to później Ola będzie ględzić, że my brudzimy i wrobi nas w sprzątanie).
Po skończonym meczu oglądaliśmy jakiś film sensacyjny. Właściwie nie skupiłam się na filmie tylko na obserwowaniu Liaśka i Kamilci. Widać było, że chcą się przytulić itp. ale przecież oni "nie są razem". Alex od razu po meczu zasnęła w ramionach Mulata, a on chwile po niej. Pod koniec filmu Kamix zasnęła na podłodze, a Payne rozwalił się na kanapie. Niall jeszcze chwile posiedział ze mną na kolanach, ale dał za wygraną i odpłynął do krainy Morfeusza. Po 5 minutach zorientowałam się, że jedyna nie śpię. A co ja mogłam sama robić? Najciszej jak potrafię, powędrowałam do swojego pokoju. Po chwili siedziałam już przed laptopem i gadałam o bzdetach z moim trenerem, Martinem. Co chwilę wybuchałam śmiechem, kiedy opowiadał o tym co się dzieje w pracy.
-Pracują tu sami idioci łącznie z tobą. Chociaż nie, ty masz mózg, a oni nie. Bez ciebie mają jeszcze głupsze pomysły. Musiałaś tam jechać?- trener, a zarazem mój pracodawca udał, że płacze, a ja znów zaczęłam się śmiać.
-Jeszcze tylko półtora miesiąca. Wytrzymasz. Poradzisz sobie z nimi.- uśmiechnęłam się do niego.
-Oj Diana cieszę się, że mam taką przyjaciółkę jak ty. I poprzedzam twoje pytanie, jesteśmy przyjaciółmi...
-WOW już zapełniłam palce jednej ręki- zaśmiałam się.
-Nie powiedziałem ci jeszcze najgłupszej rzeczy jaką u nas zrobiono w pracy.- uśmiechnął się głupio, czyli brał w tym udział.
-A więc słucham- odparłam i usłyszałam, że drzwi od pokoju się otwierają.- Słuchaj Martin, kiedy indziej mi opowiesz. Papaa- pomachałam do kamerki i się rozłączyłam.
-Kto to był?- rozpoznałam za sobą głos Nialla.
-Mój trener, pracodawca i od dziś przyjaciel. Obudziłam cię?- zapytałam go jak zamykałam laptopa.
-Nie. Obudziłem się, a ciebie nie było przy mnie, więc przyszedłem do twojego pokoju. Myślałem, że już śpisz. Nie jesteś śpiąca?- zapytał mnie, po czym ziewnął.
-Trochę jestem.
-To przebierz się w piżamę i idziemy spać-odparł przytulając mnie od tyłu.
-Nie chce mi się. Nie chcę spać w piżamie.
-Nie wiedzę problemu żebyś spała w tym.
-Ale ja chcę bez ciuchów- jęknęłam jak małe dziecko.
-Mi to nie będzie przeszkadzało-odpowiedział i pocałował mnie tuż pod uchem, potem wzdłuż brody aż do szyi.
-Ale ty tu jesteśśśśś
-Wstydzisz się?
-Znamy się za krótko...
-To mam wyjść?
-Nie... Prześpię się w tym stroju- wzruszyłam ramionami i ziewnęłam.
-Wiesz zawsze możesz się rozebrać -blondyn zachichotał, a ja walnęłam go w brzuch.
-W twoich snach kochanie-odparłam, a następnie dosłownie rzuciłam się na swoje łóżko. Chwilę później Niall leżał obok mnie.
-Śpij dobrze-szepnął mi na ucho i okrył nas kocem. Nie lubię spać pod kołdrą, więc śpię pod kocem. Tak jakoś...
W nocy nie mogłam zasnąć. Miałam takie dziwne uczucie, jakbym po raz pierwszy była bezpieczna, szczęśliwa... Nie wiem jakie to jest uczucie, ale jest przyjemne. Wiem tylko, że przy Niallu czuję się inaczej niż przy kimkolwiek innym. Jest to fajne.
Przez pół nocy nie mogłam zasnąć. Albo po prostu nie mogłam zasnąć z przyczyny naturalnej jaką była pełnia, a nie mam żadnych zasłon czy tego typu rzeczy, albo dlatego że śmiałam się, bo ręka blondyna była na moich bokach (tam mam największe łaskotki), a nie miałam serca go budzić. Ciekawe czy tymi swoimi śmiechami kogoś obudziłam. O dziwo Irlandczyk się nie obudził, a dość głośno się chichrałam. Od mojego ostatniego ataku śmiechu minęło około 30 minut. Przynajmniej mi się wydawało, że tyle czasu minęło, no ale po tym czasie udało mi się zasnąć.
Kiedy się obudziłam spojrzałam na zegarek i była 9:50. Szybko wstałam z łóżka. Chciałam zacząć się szykować, ale walnęłam się ręką w czoło i uświadomiłam sobie, że dziś piątek. Tak dla wiadomości to czwartki, piątki, soboty i niedziele mamy wolne, więc nie mamy zajęć z potężną piątką (sorry za dużo kung-fu pandy się na oglądałam xd).
Zgarnęłam ubrania :
i weszłam z nimi do łazienki. Wykonałam poranną toaletę, ubrałam się i po 15 minutach wyszłam z wc'tu. Najciszej jak tylko umiem podeszłam do Nialla, przykryłam go po szyję kocem i pocałowałam w policzek. Ten coś wymruczał i odwrócił się na drugi bok. Kiedy stałam przy drzwiach od swojego pokoju, odwróciłam się do Horana i się uśmiechnęłam. Wyglądał tak słodko. Cicho zamknęłam drzwi i zbiegłam na dół. Zapach jedzenia zaprowadził mnie do kuchnie, gdzie zastałam Liama.
-Dzień dobry- rzuciłam na powitanie. Usiadłam na kręcącym się krześle i zaczęłam się na nim kręcić.
-Cześć. Z ciekawości się zapytam czy spałaś dzisiejszej nocy?- zapytał i dziwnie się na mnie popatrzył.
-Pół nocy spałam, a co?
-Wiesz obudziłem się w nocy, a ciebie i Nialla nie było, a słyszałem śmiechy z góry i wiesz...-zabawnie poruszył brwiami, a ja przewróciłam oczami.
-Słyszałeś jakieś jęki czy stęki? Nie. No więc gadałam z moim trenerem, kiedy wszyscy spaliście. Śmiałam się, bo ręka Nialla mnie łaskotała, starczy?
-Czyli nic z tych rzeczy?- spojrzał na mnie jak ojciec na córkę, która za późno wróciła do domu, a ja się zaśmiałam.
-Nie, no co ty? Nawet bym nie chciała. Aaaa co tam pichcisz?
-Kanapki, jajecznica, bekon i jajka sadzone. A i świeża kawa.
-Zrób sałatkę dla twojej Kamilci, bo kanapkami się nie naje- poradziłam mojemu przyjacielowi.
-Dobra i ona nie jest moja, jasne?
-Ty nie jesteś z Kamilą i świnie latają. Logiczne- zaśmialiśmy się.
-Taka zmiana tematu. Czemu wczoraj nie chciałaś się napić wina?-zapytał mnie i wrócił do pichcenia.
-Bo w tym miesiącu wypiłam już 0,5 litra alkoholu. Nie chcę wrócić do starego nałogu. Ja muszę mieć pokazane ile mogę wypić, Ola umie się z tym pilnować więc... Tylko komuś piśniesz o tym, co powiedziałam przed chwilą o Oli to zabiję cię zanim ona zabije mnie.-pogroziłam mu palcem.
-Jasne. Ale po za tym to nie mogę uwierzyć, że wy takie słodkie i takie problemy? Nigdy bym nie pomyślał.
-No widzisz. Wszystkiego jeszcze nie wiesz, a teraz mówisz, że byś nie pomyślał...
To gotowanie trwało jeszcze 10minut. Ja w tym czasie nakryłam do stołu. Wszystkim nałożyliśmy jedzenia i posprzątaliśmy miejsce pracy Liaśka.
-Dobraaa.. Idź ich obudź ja jeszcze naleję kawy- poprosił mnie.
Ruszyłam do salonu gdzie reszta sobie spała.
-JEDZENIE NA STOLE!- wrzasnęłam. Ci coś wymamrotali i poszli dalej spać. Usłyszałam, że Niall zbiega ze schodów przy tym prawie się zabijając.- NIALL JEST JUŻ PRZY STOLE! POŻEGNAJCIE SIĘ Z JEDZENIEM!- kiedy to wywrzeszczałam momentalnie ruszyli pędem do kuchni. Wszyscy usiedliśmy i zaczęliśmy jeść. Co chwilę wybuchaliśmy śmiechem z kawałów Harrego i Louisa albo z moich opowieści co dzieje się w pracy.
-Pracujesz z idiotami. Nie sądziłam, że są aż tak durnowaci. W sumie nie jesteś od nich lepsza, ale trochę mądrzejsza. Kiedyś wsypała z kolegami z pracy coś do balsamów do ciała w szatni. Później w ciemnościach świeciłam na zielono. I to przez prawie dwa miesiące!-wrzasnęła Kamila, a my zaczęliśmy się śmiać.- To nie jest śmieszne!
-Następnym razem twój Liam pomoże ci się umyć, więc nie marudź.-odezwałam się, a Kamix zgromiła mnie spojrzeniem.
-My nie jesteśmy razem! Ile mam ci to powtarzać?!
-Tak. Wy nie jesteście razem, świnie latają, psy dupą szczekają, a mi jedzie czołg po oku . Nikogo nie oszukacie. Przynajmniej nie mnie. Ja wiem swoje, więc japa.-uśmiechnęłam się do niej.
-Ugh...
-Spokój dziewczyny. Wiem, że jestem nieziemsko przystojny, ale to nie powód do kłótni-powiedział Liam. Ze śmiechu spadłam z krzesła i nie wstanę.- Coś cię rozbawiło Diano?
-O Boże...ha ha ha ha... Jesteś przystojny, ale nie nieziemsko. Ten tytuł posiada jedynie David Beckham i ty...-powiedziałam, a ostatnie słowo wyszeptałam, by usłyszał tylko Niall.
-Dobra teraz bez kłótni. Co dziś robimy?-zlustrował nas Zayn.
-Ja mam w planach bieganie- powiedziałam i spojrzałam na blondyna, który patrzył na mnie zabijającym wzrokiem.
-Przecież pada. Jeszcze zachorujesz. Na pewno nie idziesz biegać.- WOW trzecia osoba, która się o mnie martwi. Westchnęłam i napiłam się kawy.
-To maraton z TWD.
-Z czym?-zapytali równocześnie wszyscy chłopacy.
-Z T jak The, W jak Walking, D jak Dead! The Walking Dead!- wywrzeszczałam to z Olą i Kamilą jak cheerleaderki.
-Serio?-zapytał nas z niedowierzaniem Zayn.
-Mam jeszcze inny pomysł...-odezwała się Alex.
-Jaki?-zapytał Niall.
-Może wam się nie spodobać.
-Jaki?- mój Irish boy zaczął się niecierpliwić.
-Dobra, chyba wszystko jest lepsze niż bezczynne siedzenie w domu. Czyli wy planujecie dzisiejszy dzień, tak?- loczek skierował wzrok na naszą trójkę.
-Tak, więc idziecie się przebrać, a ja na was poczekam. A i dajcie kluczyki od auta.- odparłam z uśmiechem.
-Co?! Ty chcesz prowadzić?! Prędzej nas pozabijasz!- krzyknął Tomo i zaśmiał się kpiąco.
-I kto to mówi? Kogo w 2011 zatrzymała policja bo jechał za w-o-l-n-o?- zaśmiałam się.
-Przynajmni...
-Daj jej kluczyki od auta, bo z nią nie wygrasz- odparła Kamila.
-Ale są u nas- wskazał na ich domek.
-To lecieć po nie. Przebierzcie się tylko.-powiedziałam z uśmiechem.-Za 15 minut u was- wypchnęłyśmy ich z domku.
Dziewczyny ubrały się w coś ciepłego, bo dzisiejsza pogoda nie jest za fajna.
strój Oli:
strój Kamili:
Ja zostałam w tym co ubrałam rano. Kiedy byłyśmy gotowe biegiem skierowałyśmy się do "mieszkania" chłopaków i po chwili siedziałyśmy w ich salonie. Czekamy 5minut , aż Zayn skończy układać sobie włosy. Po jeszcze 2 minutach czekania na pięknisia w końcu był gotowy. Szybko wyszliśmy z domku i również szybko wchodziliśmy do aut. W jednym za kierownicą siedziałam ja tak ja, a w drugim Kamila.
U pani Kowalskiej siedzieli: ona, Liam, Ola, Zayn i Harry. U mnie natomiast: ja, Niall i żeby postraszyć Louisa.
-Czekaj. Nie wzięłaś prawa jazdy ze swojego domu- odezwał się Horan.
-Wzięłam. Było na samym dole walizki. Nie bój się Lou chciałam być kierowcą Formuły 1 i w jeździe byłam najlepsza, ale taki jeden we mnie w jechał. Dalej jeżdżę lepiej od wszystkich. Więc... raczej przeżyjesz, chyba, że Kamila we mnie wjedzie. Ha ha ha nie no powaga. Umiem prowadzić, nie zginiesz.
Kiedy przyspieszałam zerkałam w tylne lusterko. Miny Louisa były bezcenne. Po 10 minutach jazdy wysiadaliśmy przed centrum handlowym.
-Serio, chcecie sobie kupić ciuchy?-Liaś spojrzał na nas z politowaniem.
-Dla nas? Nieee.... Dla was- Ola pocałowała Zayna w policzek.
-O Boże... Zayn włosek ci wystaje. Ola jak Boga kocham odsuń się od niego bo mu drugi wyjdzie i będziemy znów czekać 30minut zanim ułoży je tak jak były-skomentował Louis, a wszyscy zaczęli się śmiać.
W centrum skierowaliśmy się do sklepu Nike. Kupiłyśmy im stroje do piłki nożnej, stroje kąpielowe (nie pytajcie) i korki dla Alex, bo marudziła, że my mamy nowe, a ona stare. Oczywiście nie było się bez kazań chłopaków, że nie będziemy płacić itd. Następnie ruszyliśmy do auta zostawić rzeczy i pojechaliśmy do parku rozrywki wodnej (To teraz wiecie do czego są stroje kąpielowe). Kiedy tylko zaparkowałyśmy chłopaki szybko wyszli i wpatrywali się w cały ten obiekt. Oczywiście teraz to mogą stać w deszczu, a paru kroków do swojego domku to "nieeee przemokniemy".
-Wcześniej tego tu nie było...- zdziwił się Malik.
-Jeśli chcecie to możemy stąd odjechać -panienki Kowalskie wzruszyły ramionami.
-Nie. Tylko jestem zdziwiony.
-Okey . To wyciągać stroje z bagażnika.- rozkazała Ola.
-Eeeeeem a wy? Przecież nie macie.-Zayn miał taką minę jakby chciał eeee ciastko(?) od Alex. Mam nadzieję, że wiecie o co chodzi ^^
-My zabrałyśmy ze sobą z domu. Więc się nie napalaj, bo ci stanie-skomentowałam, otwierając bagażnik.
-Ha ha ha bardzo śmieszne. Ale my teraz płacimy.
-Nie. Wszystko jest już załatwione i my płacimy. I nie ma żadnych "ale". Wy już i tak za nas płacicie za inne bzdety. A raz na jakiś czas my wszytko opłacimy-wzięłam Nialla za rękę i wszyscy ruszyliśmy do wejścia. W środku opłaciłyśmy nasz pobyt i ruszyliśmy do szatni.
-15 minut na przebranie się. Kto z was chłopcy przyjdzie ostatni, będzie mieć ze mną trening-pogroziłam im palcem.
-Jaki trening co?-Tomo zabawnie poruszył brwiami.
-Myślałam, że bardziej zboczonej osoby niż Kamila nie poznałam. Dziś zmieniłam zdanie. Louis gratuluje odebrania korony Kamili-pogratulowałam niebieskookiemu.
-Tak w końcu jestem number1!
-15minut, a czas leci. Tik tak tik tak...
Kiedy byłyśmy w damskiej szatni zaczęłyśmy się przebierać i jak to my, wydurniać się. Ola pierwsza się przebrała, kiedy ja i Kamix zakładałyśmy góry od strojów.
-Czekać na was?-Alex zapytała nas chowając rzeczy do szafki.
-Nie. Zaraz dojdziemy- odpowiedziałam i Olka wyszła z przebieralni.
-I co powiesz jej o tatuażu na kostce? Bo raczej nie będziesz pływać w skarpetkach.
-Będę to jakoś ukrywać. Tutaj jej nie powiem. Jest tu za dużo rzeczy, którymi mogła by mnie zabić.
-Przecież masz te tatuaże na rękach, a zezłości się za ten na kostce. Dziwne jak dla mnie... My tu gadamy,a pewnie już na nas czekają. Zbierajmy się- schowałyśmy rzeczy do szafek i ruszyłyśmy do wejścia na basen.
-Nikt jeszcze nie przyszedł?-zdziwiłyśmy się, bo minęło jakieś 9minut.
-Louis z Zaynem wydurniają się w wodzie. Oooo idzie Niall- starsza panna Kowalska spuściła wzrok i "wędrowała" po naszych stopach.
Walnęłam Kake i głową wskazałam na wodę. Od razu zrozumiała przekaz i wskoczyła do wody, przy okazji ochlapując Malika i Tomlinsona.
-Czyli mój Niallerek nie będzie miał ze mną treningu...- uśmiechnęłam się słodko, a Horan objął mnie ramieniem. Tak sobie wędrowaliśmy w tę i we tę. Kiedy byliśmy na skraju basenu, wepchnęłam do wody blondyna.
-Ej! Za co to było?!- wrzasnął, gdy już się wynurzył.
-Za nic. Tak jakoś- wzruszyłam ramionami.
-To to co teraz zrobię też będzie za nic.- wyszedł z wody, podszedł do mnie, przytulił mnie. Wiem, że będę tego zaraz żałować. Wtuliłam się w jego klatkę i zamknęłam oczy. Nawet nie zdążyłam otworzyć oczu, a już byłam w wodzie. Szybko się wynurzyłam i usłyszałam śmiech Nialla, i reszty ekipy.
-Diana, jesteś tak jakby mokra-odezwał się Tomo.
-Nie zauważyłam. O Matko Boska ty też jesteś mokry i Ola jest- spojrzałam na przyjaciółkę.
-Przecież ja nie jes...- Alex nie zdążyła powiedzieć, bo chwyciłam za jej kostki u nóg i wciągnęłam ją do wody. Po chwili się wynurzyła i spojrzała na mnie morderczym spojrzeniem.- Co ja ci do cholery zrobiłam?! -krzyknęła i zaczęła poprawiać sobie włosy jak typowa pusta dziewczyna, którą nie jest.
-Za nic. Jak już wszyscy są mokrzy to wszyscy- zaśmiałam się. Przez chwilę brunetka próbowała zachować powagę, ale jej to nie wyszło i dołączyła do mnie ze śmiechem- Czemu Harry i Liam tak długo są w tej przebieralni?
-No bo wiesz... Żaden z nas nie chce mieć z tobą treningu i... Schowaliśmy Liamowi strój by on miał trening.-wytłumaczył mi Irlandczyk.
-Czemu nie chcecie mieć ze mną treningu?-zapytałam z udawanym smutkiem.
-No bo wiesz... Jesteś bardzo wymagająca-spojrzał na mnie i się uśmiechnął.
-Nie bardziej niż mój ojciec- wyszeptałam po czym dodałam- Na trening z Liamem szykuję coś specjalnego- specjalnie dla nich poruszałam w znaczący sposób brwiami. Te zboczuchy myślą o jednym.
-Czy teraz dobrze myślę, myśląc o tym o czym myślę?- zapytał mnie Tomlinson z oczami jak pięciozłotówki.
-Możliwe- wzruszyłam ramionami i przygryzłam dolną wargę na myśl o tym... Chyba za bardzo się rozmarzyłam. Z mojej fantazji wyciągnęła mnie Kamila, która rzuciła we mnie piłką plażową.
-Ej za co to?!- wrzasnęłam i odrzuciłam piłkę w jej stronę.
-Nie będziesz tego robić z moim chł... przyjacielem!!-raz jeszcze rzuciła we mnie plażówką.
-Ale on sam będzie tego chciał. To sprawi mu niewyobrażalną przyjemność- ich miny były bezcenne. Zwłaszcza Nialla.- Nie zabronisz mi tego! Zrobię to z nim choćby po przyjściu!- wrzasnęłam z uśmiechem.- Oooo Harry idzie. A któż to za nim? Czy to nie Liam z którym spędzę parę godzin robiąc to?- zapytałam z durnym uśmiechem.- Liam! Jutro od rana do wieczora RAZEM TRENUJEMY-zawołałam podkreślając dwa ostatnie wyrazy. Uśmiechnęłam się do niego słodko.
-Jasne-odpowiedział.
-To sprawi, że będziesz chciał tego więcej.
-Okey.
-Tego nigdy nie zapomnisz.
-Serio chcesz to robić z Liamem? Z nikim innym?-zapytał mnie niedowierzająco Niall.
-Jak najbardziej. Liam jest osobą, z którą mogłabym to robić przez całe swoje życie.
-Nie ze mną?-zapytał jakby smutno, spuszczając głowę. Oni myślą tylko o jednym.
-Ty się po prostu do tego nie nadajesz- zaraz pęknę ze śmiechu. Podniosłam podbródek Nialla tak by na mnie spojrzał i pocałowałam go czule.
-Kocham cię wiesz?- wyszeptał to kiedy się od niego z niechęcią oderwałam.
-Aha- tyle zdołałam z siebie wydusić. Nigdy nie usłyszałam tych dwóch słów skierowanych do mnie. Nawet od rodziców tego nie usłyszałam. Mówili mi, że nie zasługuję na ich miłość. Jak byłam mała to poznałam Olę, bo jej ojciec i mój prowadzą jakąś instytucje czy coś takiego. Polubiłam Alex, ale ojciec zabronił mi się z nią widywać, bo jak to on powiedział: Jest nie wychowana i denerwująca... Zawsze chodziłam to prywatnych szkół i musiałam być najlepsza, bo jakże bym mogła przez swoje głupie zachowanie zniszczyć reputacje ojca? Zawsze chwalili mojego starszego brata jaki to on jest idealny. Ja lubiłam się "buntować". Farbowałam sobie włosy albo zrobiłam sobie kolczyk w pępku. Za te "przewinienia" dostawałam po twarzy. Nie kochają mnie, to jest pewne... Ale kiedy przed chwilą usłyszałam te dwa magiczne słowa, powróciła we mnie mała dziewczynka, która co wieczór tańczyła w pokoju z pluszowym misiem. Co noc kiedy zasypiałam szeptałam mu na ucho, że go kocham. Zawsze miałam nadzieję, że mi odpowie i będzie pierwszą osobą, która mi to powie. Nadzieja umiera ostatnia co nie? Mój pluszowy miś był pierwszą osobą, którą pokochałam. Do tego momentu był u mnie w sercu na pierwszym miejscu. Dziś zmieniłam zdanie. Miejsce misia zajął Niall. Jest on dla mnie ważny. Ale czy uczucie jakim go darze można nazwać miłością?
-Nie oczekuję od ciebie takiej samej odpowiedzi. Po prostu chcę byś to wiedziała- uśmiechnęłam się blado i nurkuję. Płynę pod wodą póki ktoś nie wyciąga na powierzchnię. Tym ktosiem jest Liam. Właściwie kiedy on znalazł się w wodzie?
-Dziwnie wyglądasz. Wszystko dobrze?-w jego oczach widać troskę. Dziwnie się czuję kiedy ktoś się o mnie martwi.
-Tak. Po prostu zjadłam coś co dobrze mi nie służy- skłamałam. Jestem świetnym kłamcą, ale Liam tego nie kupił. Wymruczał tylko cicho "aha" i odpuścił na razie. A idź pan w cholerę. Mam nadzieję, że nie będzie pytać o moje zachowanie. Nie chcę by ktoś prócz Oli i Kamili wiedział jacy są moi pseudo rodzice.
-To co? Najpierw ta kolejka-Lou wskazał na najwyższą i najbardziej zakręconą kolejkę. Przytaknęliśmy i ruszyliśmy w stronę kolejki. Po minucie staliśmy pod wagonikami. Zaczęli do nich wchodzić, kiedy ja stałam z boku.
-Diana, a ty? Nie wchodzisz?-zapytał mnie Harry, a reszta skierowała wzrok na mnie.
Pożegnałam się z resztą i ruszyłam w stronę tego czegoś; Kolejka objeżdża cały obiekt, a potrwa to jakieś 5 minut, ale znając ich będą chcieli powtórkę czyli będę mieć powyżej 10 minut; Po chwili znajduję się przy tym... załóżmy, że to tor przeszkód. Zauważyłam dziewczynę, która patrzy jak zapewne jej znajome "bawią" się na tym torze. Przyglądam się dziewczynie. Brunetka, szczupła, jasno brązowa cera, na oko 1,80cm wzrostu. Innymi słowy ładna...
-Hej. Czemu nie wchodzisz na to?- wskazuję na ten cały tor.
-Hej. Trzeba wchodzić w dwie osoby, a przyszłam z dwiema znajomymi.
-Jak chcesz to możemy wejść razem. Moi znajomi będą jakieś 10 minut na kolejce, więc wchodzimy?
-Jasne. A tak przy okazji, jestem Samanta. W skrócie Sam- uśmiecha się i wyciąga w moją stronę rękę. Odwzajemniam uśmiech i potrząsam ręką.
-Jestem Diana.
-Wiem. Jesteśmy na tym samym obozie tyle, że nie w tych samych grupach. Codziennie widzę jak idziesz biegać z Niallem albo Liamem. Mieszkam obok ciebie, więc czasem cię obserwuje- śmiejemy się i kierujemy się do wejścia na tor.
-Nie sądziłam, że ktoś mnie obserwuje. Czuję się jak w kryminale. Każdy mój ruch jest notowany.
-oj nie w tym sensie. A tak właściwie czym się interesujesz?
-Taniec, muzyka, boks, gry komputerowe, tylko sporty ekstremalne i cukiernictwo. Tak na marginesie to robię pyszne ciasta. A ty czym się interesujesz?
-Taniec, śpiew, malarstwo i makijaże i inne kosmetyki. Demi mówiła, że świetnie tańczysz.
-Nie powiedziałabym, że świetnie, ale umiem- podchodzimy do jakiegoś faceta przy wejściu, który daje nam karabiny na wodę.
-Czekaj co my mamy robić?-pytam zanim wejdziemy na tor.
-Strzelaj do tych manekinów, kiedy wystrzelą w ciebie wodą. Najpierw musimy dotrzeć tam, nie spadając z tych płytek. Taraj się by strumień wody cię z nich nie strącił, bo wtedy game over- mam w skrócie 1/3 toru.
Na początku nie zauważyłam tych kawałków. Odstępy pomiędzy nimi są nie najgorsze, gorsza jest wysokość z której mogę spaść do wody..
-Fajnie umrę na basenie- śmiejemy się i wchodzimy.
Strzelamy do tych manekinów. Jest dość zabawnie. Sam doszła na następny etap i czeka na mnie, kiedy ja jestem ledwie w połowie. Strzelam jeszcze do trzech manekinów i biegnę do Samanty. Właściwie nie biegnę a skaczę. Przeskakuję ostatnią przestrzeń dzielącą mnie od brunetki. Odkładamy zabawkowe karabiny i ruszamy na następny etap. Teraz wygląda to tak. Mamy sznury i 4-5metrowe odstępy od płytek i kolejnych sznurów. Musimy je przeskakiwać za pomocą "lian". Ciekawe czy wpadnę do wody. Zaraz, zaraz. Teraz to nie jest woda tylko błoto. No pięknie, mówię w myślach. Teraz to nie mogę spaść.
-Idź pierwsza- mówi Sam.
Chwytam sznur, odpycham się i skaczę. Jest nieźle. Jeszcze tylko 9 i następna niespodzianka. Biorę kolejny sznur i skaczę. I następny, następny, następny... aż jestem na 2 od końca. Skaczę i kiedy jestem na przed ostatnim podeście tracę równowagę. Prawie wpadam do bagna, ale w ostatniej chwili chwytam sznur i lecę do kolejnego. Przelatuję ostatnią przestrzeń i jestem na końcu jednocześnie na początku kolejnego etapu. Chwile czekam na Sam i kiedy znajduje się obok mnie idziemy dalej. Ostatni etap wygląda tak. Są chyba trampoliny a przy nich jakby armaty i kolejne jeszcze większe odstępy. Na szczęście pod nami znów jest cudowna woda.
-Całkiem proste. Tylko po co dwa rzędy?- pyta mnie brunetka.
-Chyba musimy być przeciwko sobie.- odpowiadam i spoglądam na swoją towarzyszkę.
-Powodzenia życzę.
-Chciałam powiedzieć to samo- uśmiechamy się do siebie i biegniemy do jak się okazuje trampolin. Skaczę i ledwo co doskakuję do kolejnej. Strzelam balonami z wodą do Sam i skaczę dalej. Zostały trzy odstępy i koniec. Doskakuję do następnej trampoliny i obrywam kilkoma balonami z wodą. Spoglądam jak brunetka skacze ze śmiechem dalej. Hopsam i jestem jakby tuż za nią. W tym samym momencie doskakujemy do ostatniej trampoliny, która jest przy ścianie. Oglądamy się, ale nie ma żadnego wyjścia.
-Sam! Gdzie jest wyjście? Ha ha ha- zaczynam się śmiać i skaczę w górę i w dól na tej trampolinie. Zachowuję się jak dziecko, wiem...
-Nie wiem. Czekaj! Widzę jest pod nami...- wskazuje na coś podobnego do bramy. Te "wrota" są tuż pod naszymi nogami.- Chyba musimy skakać!
-Na to wygląda!- odkrzykuję i widzę, że brunetka jest na skraju trampoliny i zastanawia się czy skoczyć. Jako iż armaty tu jeszcze są to... Strzelam do niej 10 balonami i obserwuję jak wpada na bombę do wody. Natomiast ja robię salto w powietrzu i wpadam głową do wody. Kocham skakać do wody! Taki był plus posiadania wymagających rodziców: chodziłam na zajęcia taneczne i na skoki do wody.
-Nic ci nie jest?-wołam do Samanty.
-Nic! Podpłyń tu, musimy otworzyć wyjście!-podpływam do dziewczyny.
-Ty ciągniesz do siebie te drzwi prawda?- pytam, na co kręci głową na "tak".- Ehhh trzeba popchać. Widzisz.- pcham drzwi czy bramę. Ważne, że otworzyłyśmy wyjście!
Kiedy wychodzimy, widzimy Demi i Rose. Czyli to z nimi przyszła Sam.
-To my będziemy już szły. Miło było cię poznać Diana- Samanta mruga do mnie i oddala się ze znajomymi. Odwracam się i wpadam na Zayna.
-Gdzie reszta?-pytam i rozglądam się.
-Są jeszcze na kolejce. Dla mnie jeden raz wystarczy. Idziemy do nich, bo pewnie zaraz wyjdą z kolejki?
-Okey. A jak się jechało?
-Było fajnie, tylko przejeżdżaliśmy 5 razy przez jakieś strumienie wody. A tak przy okazji to macie fajne tatuaże, kiedy zrobione?-zapytał i spojrzał na mnie.
-Wczoraj.
-I nic nam nie powiedziałyście?
-A po co wam to wiedzieć?- wystawiłam w jego stronę język i podbiegłam do reszty, która wychodziła z wagoników.
Kiedy Niall mnie zobaczył wziął mnie na ręce. Reszta dziwnie się na nas patrzyła, ale cóż... Skierowaliśmy się w stronę zjeżdżalni.
-Możesz mnie już postawić Niall- odezwałam się kiedy byliśmy już pod zjeżdżalnią.
-Jak ładnie poprosisz- uśmiechnął się do mnie pokazując przy tym szereg swoich białych ząbków.
-Ploooooose- zrobiłam słodkie oczka i pocałowałam go w usta.
-Tak lepiej- zaśmiał się i postawił mnie na nogi. Spojrzał na mój nadgarstek- Miłość to wszystko czego potrzebujesz. Od kiedy masz tatuaż?
-Od wczoraj. Chodź- pociągnęłam go za rękę i ruszyliśmy schodami do wejścia na zjeżdżalnię.
Resztę dnia spędziliśmy bawiąc się w wodzie, na zjeżdżalniach i tego typu rzeczach. Ten dzień był świetny. Tyle razy się uśmiałam.
Po wyjściu z basenu, pojechaliśmy do swoich domków i poszliśmy spać. Przed snem myślałam jeszcze o wszystkim co będę jutro robić z Liamem.
Kiedy się tylko obudziłam spojrzałam na zegarek. Była 7:43. Zgarnęłam ciuchy z szafy i weszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w to:
Zeszłam na dół i zrobiłam sobie płatki z mlekiem na śniadanie. Fakt gotować nie potrafię, ale jeżeli chodzi o pieczenie ciast to nikt się ze mną nie równa. Wyszłam cicho z domu i ruszyłam do chłopaków. Jest 8:15 więc jeszcze śpią.
Kiedy stałam pod ich drzwiami jak to ja najpierw sprawdziłam czy drzwi są otwarte. I cud, otwarte! Ja się dziwie, że się nie boją tego, że ktoś im wpadnie do domku i ich nie zamorduje (xd). Rozejrzałam się wokół siebie czy nikogo nie ma i mnie nie widzi. Nikogo nie dostrzegłam, więc weszłam do środka. Oczywiście wszyscy śpią.
Nie wiem, który to pokój Liama, więc muszę chodzić i sprawdzać wszystkie pokoje. Wchodzę do pierwszego i zastaję tam śpiącego blondynka. W drugim pokoju śpi Zayn, w trzecim Harry, w czwartym Lou i na końcu pokój Liama. Wchodzę do jego pokoju, a ten śpi rozwalony na całe łóżko. Podeszłam bliżej i ściągnęłam z niego kołdrę. Serio, musi spać w samych bokserkach? Skulił się, ale nie obudził się. Westchnęłam i zeszłam na dół do kuchni. Przeszukałam parę szafek i w jednej z nich znalazłam spryskiwacz do roślin doniczkowych. Chwyciłam spryskiwacz i ruszyłam do pokoju Liaśka. Podeszłam do niego i zaczęłam psikać na jego twarz. Od razu się obudził.
-Co to ma być?!- wrzasnął. Odebrał mi spryskiwacz i teraz to on we mnie psikał. Tyle, że mi to nie przeszkadza.
-Masz 15 minut, żeby się uszykować. Zrobisz sobie jakieś śniadanie i idziemy na trening. Więc ruchy!- krzyknęłam i rzuciłam w niego jego własnym kapciem.
-Już idę-wstał i ruszył do łazienki.
Wyszłam z jego pokoju i przypomniałam sobie o swojej małej zemście na Louisie. Już wiem jak będzie ona wyglądać, tylko nie wiem gdzie mają potrzebne rzeczy... Weszłam do pokoju Harrego i zaczęłam go budzić poduszkom. Zły spojrzał na mnie.
-Harry pomóż mi w zemście na Louisie. Nie wiem gdzie macie potrzebne rzeczy.- od razu przeszłam do konkretów.
-A co potrzebujesz?- zapytał mnie swoim zachrypłym głosem.
-Duży metalowy garnek, grabie i dwie duże łyżki...
-Po co grabie?-zapytał zdziwiony.
-Zobaczysz. To co pomożesz?
-Jasne. Nagram to. Chodź- pociągnął mnie za rękę.
Kiedy miałam już wszystkie potrzebne rzeczy, ruszyłam z loczkiem do pokoju w którym spał Lou. Nałożyłam mu na głowę garnek. W ręce wcisnęłam mu grabie. Gdy Harry rozpoczął nagrywanie, zaczęłam stukać łyżkami w garnek. Tomo zaczął wrzeszczeć, a ja z Harrym szybko wybiegliśmy ze śmiechem z pokoju niebieskookiego i wpadliśmy na zdezorientowanego Liama.
-Nie pytaj. Dzięki za pomoc Harry. Liam idziemy- chwyciłam za jego nadgarstek ciągnąc go na dół.
Wyszliśmy szybko z ich domu i ruszyliśmy do sali tanecznej, w której miałam zajęcia z Payne'em.
-Diana, ale siłownia jest tam- wskazał na równoległy budynek do budynku, w którym znajduje się sala taneczna.
-Wiem. Lubisz tańczyć tak jak ja, więc na treningu z tobą będziemy po prostu tańczyć. Pasuje? -spojrzałam na niego, kiedy wchodziliśmy do budynku.
-Nawet nie wiesz jak bardzo.-uśmiechnął się do mnie, gdy byliśmy już w sali.
A kończy się tak:
Tak ćwiczyć to ja mogę zawsze. Lubię, kiedy ktoś ze mną tańczy, ale dziewczyny nie umieją i nie lubią, więc zawsze tańczę sama. A teraz mam Liama do tańca. I wszyscy szczęśliwi!
-Jestem głodny. Zamówmy coś. Proszę...- Liam położył się na ziemi i udał, że umiera z głodu. Zaśmiałam się, wyciągając telefon.
-Dwie, duże, mięsne pizze?- zapytałam.
-Czytasz mi w myślach.
Wystukałam numer do pizzeri i złożyłam zamówienie.
-Pizze będą za 40 minut.-zakomunikowałam i usiadłam na podłodze, pijąc wodę.- Wytrzymasz?
-A mam jakieś inne wyjście?
-Nie.
-No więc widzisz- zaśmiał się i usiadł na przeciwko mnie.- Gramy w prawda czy wyzwanie?
-Możemy. Zaczynaj. Biorę prawdę.
-Hmmm... Kamila mówiła, że nie umiecie gotować, prawda?
-Prawda, ale robię genialne ciasta- wyszczerzyłam się.-Prawda czy wyzwanie?
-Wyzwanie.
-Zatańcz coś.
-Okey- wstał i zastanawiał się chwilę, po czym zatańczył:
-Może być?-zapytał gdy skończył tańczyć.
-Jasne. Wybieram wyzwanie.
-A więc powiedz mi czego się boisz.
-Serio?
-Serio. Powiedz czego się boisz.
-A więc... pająków, mrówek, szpitali, małych przestrzeni, stosunków łóżkowych, swojego ojca, sów, śrubokrętów, piwnic, laleczek woodu, igieł, burz, boję się wysokości jak jestem w górach czy coś takiego, kiedy widzę swoją krew słabo mi i najczęściej mdleję, więc boję się utraty krwi... A i boję się motyli.
-Zaraz. Motyli? Boisz się motyli?
-Zawsze się ich bałam.
-Dobra... Wybieram prawdę.
-Najgorsza rzecz jaką zrobiłeś w szkole to...?
-Kiedyś wspiąłem się na dach szkoły, żeby zdjąć piłkę albo wrzuciłem koleżance wielkiego pająka do torby. Co to były za czasy...- zaśmiał się- Prawda czy wyzwanie?
-Prawda.
-Co powiedział ci Niall na basenie, że dziwnie się zachowywałaś?- no i mam. Idź pan w cholerę.
-Powiedział mi, że mnie eee kocha- uśmiech sam wkradł mi się na twarz.
-Co mu odpowiedziałaś?
-Powiedziałam "aha"- wzruszyłam ramionami.
-A co nie kochasz go?
-Nie wiem Liam. Chyba kocham...
-Zastanów się.
-Tak. Kocham go. Tylko, że nie chcę by bardziej mnie poznał, bo boję się, że mnie zostawi- spuściłam głowę. Tylko się nie rozpłacz. Tylko się nie rozpłacz, mówiłam sobie w myślach.
-Niall taki nie jest. On był tobą oczarowany od pierwszego spotkania. Na pewno by ciebie nie zostawił uwierz mi.
-Na pewno?- no i mam. Łzy same poleciały mi strumieniami z oczu. Jak ja nienawidzę płaczu!
-Naprawdę. A teraz choć tu- rozłożył ramiona by mnie przytulić. Po chwili już mnie przytulał i kołysał w przód, i w tył.- Nie płacz. To nie powód do płaczu jasne?
-Jasne- otarłam sobie łzy- A więc... zadałeś mi trzy pytania, więc teraz ja zadaję TRZY pytania.
-Okey.
-Najpierw zadam dwa pytania. Masz dwie odpowiedzi "tak" i "nie". Nie możesz dwa razy użyć tej samej odpowiedzi, rozumiesz?
-Rozumiem.
-Chodzisz z Kamilą?- teraz się nie wykręci. Uśmiech wdarł się na moją twarz.
-Nie.- szybka odpowiedź panie Payne.
-Kłamiesz?
-Tak. Zaraz co?!
-Ha ha ha. Nie no Liam i tak wiem, że chodzicie, więc z łaski swojej chociaż przy mnie nie udawaj.
-Nie wiem o czym mówisz.
-Ja wiem, że byliście razem na randce. A i od tamtego czasu mi nie podziękowałeś za to, że podsunęłam ci Kamilę.-udałam obrażoną.- Ja czekam.
-Dobra dziękuję tobie za to- uśmiechnął się do mnie.
-I tak ma być- wyszczerzyłam się- A teraz czas na finałowe pytanie. Całowałeś się z Kamilą?
-Ehee...-mruknął zażenowany. Jak ja lubię tą grę!- Teraz moja kolej. Wróćmy do twoich lęków. Powiedziałaś, że boisz się swojego ojca. Pytanie brzmi: Co on ci zrobił, że się go boisz?
-Był strasznie wymagający i bił mnie. Więc, kiedy tylko skończyłam 18lat wyprowadziłam się od niego i matki i już ich nie widuję. I wszyscy szczęśliwi!- wyrzuciłam ręce w górę.
-Straszne...-wyszeptał.
-Oberwać z pięści jest lepsze niż pasem więc... Prawda czy wyzwanie?
-Prawda.
-Sport w jakim jesteś najlepszy?
-Zdecydowanie boks.
-Mój człowiek!-wykrzyknęłam z uśmiechem.
Graliśmy tak jeszcze z 30minut, aż przyjechał dostawca pizzy. Pizza na jedną osobę. Mi tam pasuje. Kiedy zjedliśmy, poobijaliśmy się trochę. Po tym odpoczynku zaczęliśmy znów tańczyć. Zatańczyliśmy naszą choreografię i znów się obijaliśmy. Zeszło na tak do 18 i o tej godzinie ruszyliśmy do swoich domków.
-Tylko komuś wygadasz o tym o czym rozmawialiśmy, a słowo daję. Zabiję gołymi rękami.-pogroziłam mu.
-Rozumiem. Do zobaczenia.
-Papa- pomachałam mu i weszłam do swojego domku.- Dziewczyny już jestem!- krzyknęłam. Odpowiedziała mi tylko cisza.- Dziewczyny?- zapytałam bardziej samą siebie. Zajrzałam do swojego pokoju. Nikogo nie było. Skierowałam się do pokoju Kamili. Również pustka. I ostatni pokój należy do Oli. Kiedy do niego weszłam, zobaczyłam Alex całującą się z Zaynem na łóżku- Tylko nie zróbcie sobie dziecka- powiedziałam z uśmiechem. Ta dwójka szybko się odwróciła w moją stronę. Ola już była cała czerwona na twarzy ze wstydu- Nie przeszkadzajcie sobie i tak już idę.- Wyszłam z jej pokoju i ruszyłam do domku chłopaków. Weszłam bez pukania, bo znowu nie zamknęli drzwi na klucz. Wpadłam do salonu gdzie zastałam Liama.- Gdzie wszystkich wywjało?
-Nikogo nie ma u ciebie?- odpowiedział mi pytaniem na pytanie.
-Ola i Zayn są bliscy zrobienia sobie dziecka, ale tak po za tym to nikogo. Nie ma ich w żadnym pokoju?
-Miałem właśnie iść sprawd... Oni się kochają?!- ocucił się.
-Jeszcze nie, ale są bliscy. Idziemy ich szukać czy będziemy tu stać i gadać?
-Dobra. Ty sprawdzaj pokoje po prawej ja po lewej, jasne?
-Jasne- odpowiedziałam i ruszyliśmy przeszukiwać pokoje.
Mi się trafiły pokoje Nialla i Louisa. U Horana nikogo nie zastałam, ale w drugim pomieszczeniu zobaczyłam śpiącego Louisa. Zamknęłam drzwi i skierowałam się do pokoju Harrego, gdzie zastałam Liama i śpiącego loczka.
-Nie ma Nialla, a Lou śpi tak jak Harry. W pokoju Zayna nikogo nie było?- zapytałam, kiedy wychodziliśmy z pomieszczenia.
-Nie. Czyli Niall poszedł gdzieś z Kamilą.- wyciągnął telefon i wystukał numer blondyna- Nie odbiera. Zadzwoń do Kamili, może ona odbierze.
Wykręciłam numer przyjaciółki w nadziei, że ona odbierze. Oczywiście włączyła się sekretarka. Parę razy jeszcze zadzwoniliśmy do tej dwójki, jednak daliśmy za wygraną i zeszliśmy na dół do salonu, obejrzeć film. Włączyliśmy film pt. "Kochanie poznaj moich kumpli". Ile razy przy tym się uśmialiśmy (Polecam ten film każdemu kto lubi się śmiać xd). Później włączyliśmy Spidermana. W połowie tego filmu dołączyli do nas Lou i Harry. Jakieś 10minut przed napisami do salonu weszli Zayn i Ola. Usiedli sobie na kanapie.
-I co? Będę ciociom?-zapytałam, a reszta skierowała wzrok na tę parę.
-Nie. Nie będziesz. Jak chcesz być ciociom to poczekaj parę lat- odezwała się panna Kowalska.
-Spoko. Nie wiecie gdzie poszedł Niall z Kamilą?-zapytałam. Jest 22 a ich nie ma!
-A co? Martwisz się o naszego blondaska?- Zayn odpowiedział mi pytaniem na pytanie następnie zaśmiał się krótko.
-Może... To wiecie?
-Nie. Zaraz powinni przyjść-powiedziała Ola.
No kurde! Martwię się o tego idiotę i ukryć tego nie mogę.
-To robimy sobie noc filmową u nas?- zapytał nas pan Payne, a my przytaknęliśmy- To dziewczyny lecieć do siebie po piżamy.
-Diana możesz pójść sama?-zapytała mnie moja przyjaciółka. Odpowiedziałam jej skinieniem głowy.- Wiesz gdzie mam swoją.
Wyszłam z ich domu i skierowałam się do swojej chałupki. Kiedy miałam już otwierać drzwi usłyszałam, śmiech Nialla i Kamili. Spojrzałam w stronę, z której wydobył się śmiech. Ujrzałam ich, którzy spokojnie sobie idą. Podbiegłam do nich.
-Niall ty idioto! Nie odbierałeś telefonu!- zaczęłam go okładać pięściami, był nie co zdezorientowany. Stanęłam na palcach i go pocałowałam- Kocham cię kretynie.
-Ja ciebie też. Przepraszam telefony nam się rozładowały. Martwiłaś się?- głupio się uśmiechnął.
-Możliwe... Robimy noc filmową u was. Kaka idzie ze mną po piżamy, a ty do siebie- pociągnęłam brunetkę za rękę i pobiegłyśmy do naszego domku.
-Na spacerze, w parku i na lodach. A co?
-Nic tak pytam. W poniedziałek zaprezentujemy wszystkim z Liamem naszą choreografię- uśmiechnęłam się.
-Czyli tańczyliście...
-A myślałaś, że co? Że się kochaliśmy?- zaśmiałam się.
-Wiesz, jak o tym mówiłaś na basenie, to wszyscy pomyśleli seksie, więc się nie czepiaj.
-Ha ha ha Nie sądziłam, że jesteś aż tak głupia. Wy zboczuchy myślicie tylko o tym- zaśmiałyśmy się i weszłyśmy do swoich pokoi po piżamy. Ja zabrałam jeszcze swojego pluszowego misia:
-Serio? Musisz brać ze sobą tego miśka?- zapytałam mnie niedowierzająco Kamila, kiedy wchodziłyśmy do pokoju jej siostry.
-Zawsze z nim śpię, gdy jestem po za domem- wystawiłam jej język i zabrałam piżamę Oli.
Wyszłyśmy z naszego "mieszkania" i po chwili siedziałyśmy w salonie. Zaczęliśmy wybierać filmy na naszą noc. Wybraliśmy takie filmy: "Marvel: Avengers", "Iron Man 3" i "Obecność".
Przy pierwszych dwóch filmach można było się uśmiać. "Obecności" wcześniej nie oglądałam, tylko znajomi mi polecali. Myślałam, że nie będę się bać. Myliłam się to jest straszne! Co chwilę zakrywałam sobie oczy dłońmi. Nie sądziłam, że mogę się bać jakiegoś horroru. Nigdy się nie bałam, a tu taki głupi film i sikam ze strachu (to tylko przenośnia xd) Dziś do moich lęków doliczam ciemności. Teraz jak będę się budzić w nocy to pierwsza myśl: "Zaraz coś wyskoczy i mnie zabije"; Fajnie jak ja teraz będę zasypiać. Aaaa no przecież mogę mieć zapalone światło, ale wtedy coś mnie szybciej znajdzie i zabije. Popadłam w jakąś paranoje.
-To my będziemy już się zbierać.- powiedziała Alex, gdy film już się skończył. Z siostrą zaczęły wstawać i zabierać piżamy. Teraz nasuwa mi się jedno pytanie: Po co nam były te piżamy skoro i tak u nich nie śpimy?
-Dobra to do jutra- odezwała się młoda Kowalska, kiedy stały przy drzwiach.- Diana idziesz?
-Nie dziękuję.- zaczęłam się kołysać w przód i w tył. Dziewczyny się zaśmiały.
-Czy nasza mała Diana przestraszyła się filmu?- zapytał Lou takim dziecinnym głosem.
-Zamknij ryj!- krzyknęłam. Dziewczyny do mnie podeszły i wzięły mnie za ręce, i nogi.- Postawcie mnie!
-Idziesz do naszego domku i siedź cicho- Kaka powiedziała to tak spokojnie.
-Ale ja nie chce być sama w pokoju- jęknęłam jak dziecko.
-Z nami nie będziesz spać- odezwała się Olka. Ja je zatłukę.
-Dajcie ją mi- już po chwili byłam na rękach Nialla. Powędrowaliśmy do naszego domku następnie do mojego pokoju. Zapaliłam lampkę nocną i położyłam się na łóżku przy blondynie.- Czemu boisz się tego filmu, przecież to się nigdy nie zdarzyło i nie zdarzy?
-Wiesz ja boję się motyli, więc nie pytaj czemu boję się filmu- zaśmiał się cicho i wyciągnął rękę by zgasić światło. Teraz w pokoju panowała jedynie ciemność. Wtuliłam się bardziej w chłopaka i zacisnęłam oczy.- Możesz zapalić światło?
-Jestem przy tobie. Nic ci się nie stanie, a teraz śpij. Jakbyś się obudziła to mnie obudź dobrze?
-Mhmm. Dziękuję, że jesteś przy mnie- pocałowałam go i wróciłam do swojej poprzedniej pozycji.- Dobranoc.
-Dobranoc- choć nie widzę to czuję, że się uśmiecha.
Cieszę się, że tej nocy jest przy mnie. Tylko co będzie z następnymi nocami...? Jakoś dam radę.
Kiedy zasnęłam śniłam o czymś dziwnym. Śnili mi się moi starzy przyjaciele o imionach: Jagoda, Julia, Dawid i ja. Byliśmy w tym śnie w wieku 13 lat. Pojechaliśmy swoimi samochodami do jakiegoś lasu na grzyby. 13lat prawo jazdy i w dodatku własne auta... Czaicie?! Właściwie to nie było najdziwniejsze. Zaparkowaliśmy od razu przy lesie no i poszliśmy sobie na te grzyby. Później z pełnymi koszykami grzybów wracamy do aut, a ich nie ma! Zamiast nich były jednorożce!
Wsiedliśmy na te jednorożce. Julia krzyknęła: "Mam fazę na Hazzę". Te jednorożce z tych swoich rogów wyczarowały tęcze. I my po tej tęczy lecieliśmy. Przy tej podróży słyszałam ciągle czołówkę z bajki "Gumisiów". Ten sen był dziwny...
Tej nocy nic mi się już nie śniło, przynajmniej nie pamiętam innych snów...
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Rozdział jest długi, więc komuś powinno się to spodobać. Jednak go zjechałam. W końcu 13 zawsze jest pechowa :/
Co do snu to naprawdę kiedyś mi się przyśnił...
Tą komedie "Kochanie poznaj moich kumpli" to polecam każdemu. To jest jeden z moich ulubionych filmów. Przy tym można się posikać ze śmiechu XD
Z tą zemstą to: obejrzyjcie sobie ten kawał :D przewińcie do 2:30. Najlepiej obejrzyjcie cały filmik, przy tym też można się posikać ze śmiechu XD
Właściwie jak mijają Wam wakacje? Moje wyglądają tak, że siedzę przed laptopem, ogl. Mundial lub jakiś denny film, jedzenie, spanie. Tak wyglądają moje wyczekiwane wakacje... Myślę, że Wy ten czas spędzacie lepiej niż ja :)
Będzie 5 komentarzy? Te komentarze byłyby takim przedwczesnym prezentem na moje urodziny :D
/Tosia
Moje prośby zostały wysłuchane xD hahaha MAMA krzyczysz :PPPP hahahaahhahhaa
OdpowiedzUsuń/Polly
OMG! Czyżby ktoś wiedział, że koocham długie rozdziały. I jest genialny kilka razy to o mało się nie posikałam ze śmiechu. Jesteś genialna! Lovciam <3
OdpowiedzUsuńA i dziękuję z adoptowanie mnie, bo kto by chciał wziąć jebniętą 16-latkę :D
Haha
A kiedy Tosiu masz urodzinki ;>
Czekam na nn :*
Buziaczki ;*
A.
Urodziny mam 24lipca, dzień przed kolejną rocznicą 1D <33
UsuńTosia xx
Jesteś lwem tak jak ja O MÓJ BOŻE!!
Usuń/Polly
Miłość wisi w powietrzu. To musi być przeznaczenie XD
UsuńTosia xx
Hej, nominowałam Cię do Liebster! Więcej u mnie.; ) http://myfallenangel-liampayne.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńNie ma to jak oglądać meczu z chłopakami :-D
OdpowiedzUsuńRozdział jest świetny, uwielbiam czytać takie długie i z dużą ilością Nialla xd śmiałam się przez prawie cały czas :-D
Buziaki :-*
Zapraszam na Rozdział VII opowiadania o Kapitanie Ameryce
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ress